Tak samo jak nie ma na świecie istot, które nigdy nie zaznały snu, tak też nie ma na świecie istoty ludzkiej, która nigdy nie doświadczyła stresu.

Jak się okazuje, jest on z nami od początku istnienia naszego gatunku. Jest więc niemal jak prawdziwy przyjaciel – zawsze tam gdzie my.

Dwa sposoby reakcji na stres

Choć pogląd utożsamiający stres z przyjacielem jest nieco przesadzony, to jego zasadność można obronić. Otóż nie trzeba wiele wysiłku, by wskazać, że każdy człowiek bardzo indywidualnie reaguje na trudne sytuacje. Ale najogólniej można wskazać dwa typy zachowania. Niektórzy uciekają i unikają rozwiązania problemu, ponieważ wiąże się to ze zbyt wielkim obciążeniem. Wolą przeczekać trudny czas w oczekiwaniu nadejścia poprawy. Czasem nawet udają, że nie przeżywają napięcia i zachowują się tak, jakby ten problem zupełnie ich nie dotyczył. Unikowy styl radzenia sobie ze stresem pożera wiele energii. Wkładamy olbrzymi wysiłek, by zamaskować, to co się właśnie przeżywa. A przecież nie o to chodzi.

Inni każdą trudność traktują jak wyzwanie i mobilizują się do tego, by przezwyciężyć kolejny problem. Szybko analizują sytuację. Myślą logicznie, łączą fakty i wnioskują. Następnie zbierają informację o swoich możliwościach, ewentualnym wsparciu z zewnątrz i ruszają do działania. Nie czekają, aż ktoś za nich rozprawi się z trudnością, ale sami angażują się w jej aktywne rozwiązanie.

Taki sposób działania wiąże się często z nauką kolejnych umiejętności, a to przyczynia się do ciągłego samodoskonaleniem. Krotko mówiąc, stres mobilizuje i niekiedy robi to skuteczniej niż niejeden prawdziwy przyjaciel.

Każdy stoczony bój niesie za sobą ofiary. Więc lepiej nie myśleć o stresie w kategorii walki.

Wydawałaby się, że taka strategia jest lepsza. Wyzwala w nas wielkie pokłady energii i efektywnie mobilizuje do działania. Metafora walki dobrze oddaje specyfikę tej sytuacji, ale niestety należy pamiętać, że każdy stoczony bój niesie za sobą ofiary. Determinacja w pokonaniu tremy pożera nasz optymizm, swobodę i kreatywność. Skupiamy się jedynie na tym, jak zwalczyć trudną sytuację, a jeśli już się nam uda, to czujemy się wyczerpani i zmęczeni. To jest właśnie strata wpisana w ten styl radzenia sobie ze stresem. Oczywiście niektórym udaje się tego uniknąć, nie mniej jednak same przygotowanie do stoczenia walki pochłaniają wiele sił.

Zrozumieć stres, to znaleźć jego przyczynę i zaakceptować, że on się pojawia.

W warsztatowej pracy nad stresem istotne jest, by kłaść nacisk na poznawcze podejście do trudności. Chodzi o to, by zrozumieć stres, wiedzieć, kiedy nas mobilizuje, a kiedy demotywuje. Jak mocno wpływa na nasze funkcjonowanie i co należy zrobić, by uniknąć wyczerpania. Ważne jest również to, by doskonale znać granice własnych możliwości, ponieważ w ten sposób sami będziemy mogli dostrzec, kiedy trema nie jest już zdrową formą mobilizacji.

Dopóki stres nas mobilizuje i zachęca do ciągłego poszukiwania rozwiązania, nie paraliżuje i nie obniża naszej skuteczności, to można uznać, że nie zagraża. Jeśli jednak czujemy, że zjada nas trema. Mamy mało energii i pewności siebie, to oznaka, że warto poszukać profesjonalnego sposobu na zapanowanie nad tym lękiem.